Return to site

Politycy odpowiadają na pytanie: "Jakie media publiczne?"

O debacie „Jakie media publiczne?”, która odbyła się 5 października w Narodowym Instytucie Audiowizualnym w Warszawie, pisaliśmy już wcześniej. Tutaj można przeczytać krótką relację. Osobną uwagę chcemy poświęcić opiniom, które na temat pożądanego kształtu mediów publicznych wyrazili wtedy politycy. W debacie udział wzięli:

  • Krzysztof Czabański, Przewodniczący Rady Mediów Narodowych, Prawo i Sprawiedliwość,
  • Rafał Grupiński, Platforma Obywatelska,
  • Joanna Scheuring-Wielgus, Nowoczesna,
  • Ryszard Straus, Partia Zieloni.

Krzysztof Czabański dołączył do panelistów tuż po zakończeniu serii pytań do polityków, przez co prowadzący przeprowadził z nim osobną rozmowę, stawiając mu te same pytania, jak również pytając o opinię na temat postulatów Paktu (pozostali politycy nie zostali o nią zapytani, ponieważ podpisując Pakt, wyrazili akceptację postulatów). Dla wygody czytelnika, odpowiedzi Krzysztofa Czabańskiego na pytania postawione wszystkim politykom zamieściliśmy przy odpowiedziach pozostałych osób, a w końcowej części tekstu zaprezentowaliśmy jego opinię na temat postulatów Paktu.

W debacie stronę społeczną reprezentowała Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji im. Stefana Batorego. Gospodarzem spotkania była Beata Chmiel, przedstawicielka Obywateli Kultury, a moderatorem debaty – Maciej Strzembosz z Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych.

Na początku Maciej Strzembosz przedstawił pięć postulatów Obywatelskiego Paktu na rzecz Mediów Publicznych zaakceptowanych przez jego sygnatariuszy, tj. przez ponad 70 organizacji pozarządowych (zobacz listę organizacji) i pięć partii politycznych: Inicjatywę Polska, Nowoczesną, Zielonych, PSL, PO (zobacz Pakt i podpisane zobowiązanie). Tezy te dotyczą: misji mediów publicznych, sposobu ich organizacji, powszechnego dostępu do ich zasobów, stabilnego finansowania i reklamy oraz funduszu misji publicznej. Mają one jednak charakter ogólny, wskazują bardziej kierunki niż konkretne rozwiązania, a rozwiązania mają być dopiero efektem szerokich konsultacji społecznych. To, jak na warunki polskie, bardzo innowacyjny proces. Po raz pierwszy obywatele będą mieć możliwość udziału w wypracowywaniu rozwiązań od podstaw, które zostaną wpisane do projektu ustawy. Jak podkreślił Maciej Strzembosz w imieniu społecznego komitetu zarządzającego procesem konsultacji: Podporządkujemy się temu, co wyjdzie z konsultacji. (…) Nawet jeśli vox populi nie będzie nam odpowiadał, to się temu podporządkujemy. Co ważne, do tego samego zobowiązały się w/w partie polityczne. Nad poprawnością metodyczną procesu będzie czuwać Fundacja STOCZNIA. Jego założenia i etapy, po zakończeniu debaty przedstawił Kuba Wygnański. Tutaj można zapoznać się z nimi (w drugiej połowie tekstu).

Debata dotyczyła więc nie tyle samego Paktu, co wymianie opinii na temat potencjalnych rozwiązań. A ponieważ w dyskusji o nich pojawia się co najmniej kilka grup dylematów, to właśnie one stanowiły kręgosłup pytań postawionych politykom. Poniżej prezentujemy ich odpowiedzi.

I. SPOSÓB POWOŁYWANIA WŁADZ MEDIÓW PUBLICZNYCH

Problem 1. Jak odpartyjnić media publiczne, a w szczególności jak powoływać Radę Mediów Publicznych, która byłaby odpowiedzialna za obsadzanie zarządów i rad nadzorczych TVP, Polskiego Radia i innych podmiotów wchodzących w skład mediów publicznych?

Od stycznia 2016 r. taką funkcję pełni Rada Mediów Narodowych (wcześniej robiła to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji). Choć dwa miejsca w jej pięcioosobowym składzie są zarezerwowane dla partii opozycyjnych, to jednak obsadzenie pozostałych trzech miejsc przedstawicielami jednej partii (rządzącej) oznacza pełną kontrolę jednej opcji politycznej nad mediami publicznymi.

Maciej Strzembosz przedstawił cztery warianty, które mogłyby być punktem odniesienia w poszukiwaniu najlepszego, możliwie najmniej upartyjnionego rozwiązania:

  • model prezydencki: członków Rady Mediów Publicznych wybiera Prezydent spośród osób nominowanych przez środowiska twórcze i pozarządowe;
  • model opozycyjny: jak wyżej, przy czym wyboru dokonuje opozycja;
  • model mieszany: do siedmioosobowej Rady Mediów Publicznych 3 członków spośród osób rekomendowanych przez środowiska twórcze i pozarządowe wskazuje Prezydent, a 4 największe partie opozycyjne. Decyzje mogłyby zapadać większością 2/3 głosów (czyli minimum 5), co wymuszałoby współpracę różnych środowisk.
  • model społeczny: Radę Mediów Publicznych spośród osób rekomendowanych przez środowiska twórcze i pozarządowe powołuje Rada Pożytku Publicznego (powoływana przez ministra).

Co do potrzeby odpartyjnienia mediów publicznych zgodzili się wszyscy politycy z wyjątkiem Krzysztofa Czabańskiego (RMN, PiS), który stwierdził, że ciało powołujące zarządy i rady nadzorcze mediów publicznych (obecnie jest to Rada Mediów Narodowych) powinno być wybierane przez polityków. Uzasadnił to tym, że dzięki takiemu rozwiązaniu wyborcy, rozliczając polityków w wyborach powszechnych, rozliczają ich jednocześnie z wyboru członków Rady i tego, co dzieje się w mediach publicznych. Uważam, że nie ma ucieczki od mechanizmów politycznych – powiedział. – Czy mechanizm polityczny jest najlepszy? Na pewno nie. Ale pokażcie mi inny mechanizm wyłaniania władz mediów publicznych, który byłby konkurencyjny. Odnośnie kontroli społecznej wyraził mieszane uczucia: Obawiam się, że wtedy nikt nie będzie odpowiadał za media.

Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna), choć zdecydowanie przeciwna, jak to określiła, maczaniu przez partie rąk w mediach publicznych, podzieliła się dylematem, czy w świecie polityki i mediów można być tak do końca niezależnym, nawet reprezentując środowiska organizacji pozarządowych, bo one też mają poglądy. Odrzuciła model prezydencki i opozycyjny. Jako najbliższy sobie wskazała model mieszany: Być może jest on ryzykowny, ale może w tę stronę powinniśmy iść.

Ryszard Straus (Zieloni) zauważył, że do grudnia 2016 r. mieliśmy model półopozycyjny – przez to, że kadencja KRRiT zazębiała się o 2 lata z kadencją Sejmu. To było w miarę dobre, aż przyszedł PiS i wszystko wywrócił – stwierdził [PiS, nowelizując ustawę o mediach publicznych po koniec roku 2015, przeniósł kompetencję powoływania zarządów mediów publicznych z KRRiT na zdominowaną przez siebie Radę Mediów Narodowych, która następnie wybrała na Prezesa TVP polityka PiS, Jacka Kurskiego – przyp. red.]. – Skłaniam się ku wariantowi mieszanemu.

Rafał Grupiński (PO) zdecydowanie odrzucił model prezydencki. Skłaniam się do modelu społecznego, ale bez Rady Pożytku Publicznego – powiedział, podkreślając znaczenie organizacji pozarządowych, dziennikarskich i wydziałów uniwersyteckich w procesie wyboru Rady. Zwrócił też uwagę, że problem nie w tym, jak powoływać, tylko w tym, że rządzący mogą to zmienić jedną ustawą. Za szczególnie ważne wskazał bezpieczniki, które mogłyby chronić podjęty wybór. To mogłaby być zasada, że aby odwołać skład Rady, potrzebne byłoby 3/5 głosów w Sejmie, co jest bardzo trudne do osiągnięcia. Absolutnie, polityków trzeba odciąć od mediów publicznych – podsumował i dodał, że polityk nie musi psuć – jeśli ma wiedzę i odpowiedni charakter.

Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji Batorego dodała: Najważniejsze jest, spośród kogo te władze będą wyłaniane. Najważniejsze, aby nie byli to politycy. Jej zdaniem żaden z powyższych wariantów nie jest optymalny, ale skłoniła się do mieszanego: W wariancie mieszanym udaje się jak najdalej odsunąć ręce polityków. Funkcjonuje on w Czechach. Tam mamy 15 członków wybieranych przez Parlament na 6-letnią kadencję spośród organizacji reprezentujących kulturę, regiony, związki zawodowe, prawa pracodawców, związki wyznaniowe, ośrodki edukacyjne i naukowe, ochrony środowiska, więc jest się do czego odwołać. I dodała: W naszej propozycji z 2009 r. jest też precyzyjnie zaproponowane, spośród kogo członków 7-osobowej rady można powoływać. Chodzi o obywatelski projekt ustawy o mediach publicznych przygotowany przez Komitet Obywatelski Mediów Publicznych. Projekt, pomimo akceptacji PO i PiS oraz złożenia go przez te partie w Sejmie w 2010 r., nie doczekał się procesu legislacji.

Problem 2. Czy należy rozdzielić funkcję regulacyjną od funkcji zarządczo-nadzorczych w mediach publicznych?

Jak wyjaśnił Maciej Strzembosz, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest jednocześnie „sędzią na boisku” i „trenerem jednej z drużyn”. „Sędzią” – bo reguluje rynek, rozstrzyga w ważnych kwestiach, stoi na straży wolności słowa. „Trenerem jednej z drużyn” – bo do grudnia 2016 r. powoływała władze mediów publicznych (czyli części podmiotów na rynku mediów) i nadzorowała ich programy. Media komercyjne zarzucają jej, że otacza media publiczne większą opieką. Czy nie należy więc utworzyć osobnego ciała, które będzie powoływać władze mediów publicznych? W styczniu 2016 r. taką funkcję przejęła od KRRiT Rada Mediów Narodowych. Nie jest to jednak system doskonały.

Na to pytanie wszyscy uczestnicy debaty odpowiedzieli twierdząco. Rafał Grupiński (PO): To nie był zbyt szczęśliwy pomysł, aby KRRiT przesądzała o wyborze władz mediów publicznych. Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna): Nie wyobrażam sobie sytuacji, że rządzący w mediach publicznych sami siebie oceniają. (…) Opowiadamy się za powołaniem Rady Mediów Publicznych, która będzie obywatelska. Ryszard Straus (Zieloni): Jest ewidentna potrzeba oddzielenia funkcji regulatora od instytucji, która wyłania władze. Ewa Kulik-Bielińska (Fundacja Batorego): Już w 2009 r. postulowaliśmy, aby te funkcje były rozdzielone. Mowa o w/w obywatelskim projekcie ustawy o mediach publicznych.

II. CENTRALIZACJA I REGIONALIZACJA MEDIÓW PUBLICZNYCH.

Problem: Czy media publiczne powinny być połączone czy – jak obecnie – rozdrobnione? Czy stać nas na utrzymanie odrębnych rozgłośni radiowych i stacje telewizyjne w regionach?

Wprowadzając do kolejnej grupy dylematów, Maciej Strzembosz zarysował temat. Obecnie w Polsce działa 19 spółek mediów publicznych: 2 centralne, czyli TVP i Polskie Radio oraz 17 rozgłośni regionalnych. Kolejny podmiot, który w najbliższych latach może dołączyć do tej grupy, to portal mediów publicznych. Istnieją przynajmniej trzy kierunki rozwiązań:

  • Model BBC: łączymy radio, telewizję i internet, licząc na to, że mądre kierownictwo nie pozwoli zdominować radia (jak to było w czasach Radiokomitetu), zadba o sprawiedliwy i elastyczny podział środków. Połączenie to dałoby największą synergię i pozwoliłoby uniknąć dublowania kosztów.
  • Obecny model: osobno radio, osobno telewizja i osobno nowotworzony podmiot internetowy – portal mediów publicznych. Do niedawna radia regionalne w Polsce radziły sobie bardzo dobrze (w niektórych regionach były w pierwszej trójce).
  • Wariant pośredni – Rada Dyrektorów: radio, telewizja i internet pozostają oddzielone, ale mają jednoosobowe zarządy, które wspólnie tworzą trzyosobową Radę Dyrektorów Mediów Publicznych.

W jakim kierunku powinniśmy pójść?

Rafał Grupiński (PO) skłonił się do modelu BBC – wspólnego zarządzania całością z założeniem samodzielności lokalnej. Stwierdził, że taki też pomysł miała Platforma Obywatelska, jednak nie doszło do jego realizacji ze względu na brak zgody koalicjanta (PSL). Dodał, że to rozwiązanie byłoby optymalne z punktu widzenia działania na mniejszym terytorium (ze względu na połączenie sił), a także pozwoliłoby na uspójnienie i usprawnienie realizacji misji mediów publicznych. Zmniejszyłyby się też emocje związane z wyborem władz.

Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) uznała model BBC za optymalny, choć przyznała, że pomysł na Radę Dyrektorów też jest ciekawy. Podkreśliła jednak, że najważniejsze jest dobre zarządzanie.

Ryszard Straus (Zieloni) zdecydowanie zgodził się z pomysłem na łączenie, dodając, że połączenie mediów publicznych w jedną całość sprzyjałoby dobremu zarządzaniu, a wcale nie wykluczałoby autonomii rozgłośni regionalnych.

Krzysztof Czabański (RMN, PiS) odpowiedział: Zobaczymy, co się stanie z projektem portalu mediów narodowych, bo to jest właśnie krok w stronę integracji. Krokiem w stronę integracji będzie też pewne działanie w obszarze kultury. Chcemy wrócić do powołanej przez TVP i PR instytucji nagród mediów publicznych. To będzie działalność integracyjna. Zobaczymy jaki będzie efekt synergii tego współdziałania. Powiedział też, że jednym z głównych zadań i sens istnienia Rady Mediów Narodowych jest szukanie współdziałania pomiędzy TVP i Polskiego Radia, jak trzeba, to wymuszanie tego współdziałania i patrzenie, czy to daje efekt korzystny, czy nie. A dalsze wnioski będą po tych doświadczeniach. Odnośnie dylematu, czy tworzyć silne media regionalne czy je centralizować, stwierdził: Sprawa nie jest dla mnie prosta w żadną stronę. Mam obawy, czy w tych miejscach znalazłby się potencjał do tworzenia silnych ośrodków. Wyraził również zdanie, że w przeszłości marszałkowie województw przejmowali władztwo w mediach regionalnych.

Ewa Kulik-Bielińska (Fundacja im. Stefana Batorego) przedstawiła dwa punkty widzenia – obywatelski i ekonomiczny: z punktu widzenia obywatelskiego, im mniej centralizacji, tym lepiej. Biorąc pod uwagę finanse, centralizacja może być bardziej uzasadniona. Być może potrzebny jest tutaj pewien kompromis. Zauważyła też, że odcięcie wpływu polityków lokalnych na media regionalne byłoby argumentem za połączeniem mediów.

III. SPOSÓB ORGANIZACJI MEDIÓW PUBLICZNYCH.

Problem: Czy media publiczne powinny funkcjonować w formie spółek prawa handlowego czy jako państwowe osoby prawne? Czy należy je budować od zera, czy postawić na dobre zarządzanie?

Maciej Strzembosz przypomniał, że w 2009 r. Komitet Obywatelski Mediów Publicznych zaproponował zmianę formy prawnej mediów publicznych ze spółek akcyjnych na państwowe osoby prawne (czyli byt kształtowany ustawą). Stała za tym intuicja, że aby zbudować dobre media publiczne, trzeba zacząć od zera. Jednak rozwiązanie takie niesie z sobą wiele trudnych bądź niebezpiecznych konsekwencji, w tym zwolnienia grupowe i źle kojarzącą się weryfikację dotychczasowych pracowników w celu zaproponowania im objęcia tych samych bądź innych stanowisk.

Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) opowiedziała się za wejściem w obecne struktury, ich reorganizację i stworzenie nowego tworu za pomocą dobrego zarządzania, z wykorzystaniem potencjału fachowców, którzy już tam pracują. Odrzuciła wariant całkowicie zerowy: Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, aby klocki, które są teraz ułożone, wyrzucić do kosza i na ich miejsce stawiać nowe. Podkreśliła jednak, że jeśli chcemy mediów obywatelskich, to nie można pozwolić, by jedną nogą tkwiły w polityce i tym, co ciągnie się od 1989 roku. W tym sensie dobre zarządzanie musi doprowadzić do powstania nowego tworu.

Ryszard Straus (Zieloni) wyraził pogląd, że media publiczne powinny funkcjonować jako instytucja państwowa, tym bardziej że mają być w większości finansowane z daniny publicznej. Jako argument przytoczył też sytuację, w której TVP wydaliła pracowników do agencji pracy tymczasowej, co z punktu widzenia spółki było racjonalne, bo chodziło o ratowanie finansów, jednak z punktu widzenia państwa stanowiło jego zdaniem oszukiwanie państwa i absurd.

Rafał Grupiński (PO) nie rezygnowałby z formy spółki, bo wymagania kodeksowe trzymają w ryzach zarządy (nie chodzi o zyski, ale różne inne kwestie dotyczące zarządzania). Podparł to doświadczeniami z komercjalizacji szpitali: W setkach szpitali udało nam się zatrzymać zadłużenie, bo zostały przekształcone w spółki handlowe. Inaczej każdy szpital miałyby dzisiaj po 300-400 tys. zł długu. Podkreślił, że najważniejszy jest sposób zarządzania i w związku z tym decyzja dotycząca zwalniania czy zatrudniania pracowników powinna pozostać w gestii zarządu. Trzeba zaufać zarządowi – podsumował.

Krzysztof Czabański (RMN, PiS) stwierdził: Opcja zero tak czy tak by się przydała. Walka z patologiami w mediach publicznych jest beznadziejna. Patologie narosły latami. One się tam ciągną od Radiokomitetu. Kiedy przyszedłem do Polskiego Radia, ludzie uważali, że ich miejsca pracy są na dożywocie, a nawet dziedziczne.

Ewa Kulik-Bielińska (Fundacja Batorego) powiedziała, że nie ma zdania. Stwierdziła, że są za i przeciw obu rozwiązaniom (tj. formie spółki i formie państwowej osoby prawnej), a które z nich zostanie uwzględnione w obywatelskim projekcie ustawy, zdecyduje proces konsultacji społecznych. Zwróciła uwagę, że w naszym systemie prawnym mogą pojawić się sytuacje niemożliwe do rozwiązania w drodze restrukturyzacji, może okazać się ona bardzo trudna, zaszłości mogą powodować, że będzie grzęznąć się w niemocy. Z drugiej strony forma spółki wymusza uwzględniania rachunku ekonomicznego, podczas gdy bycie instytucją publiczną, której pieniądze przychodzą łatwo, rozleniwia. Efekt, w jaki będzie ona wydawać pieniądze, może być nie najlepszy.

Podsumowując dyskusję, Maciej Strzembosz zauważył, że nie kwestia samej formy prawnej jest tutaj najważniejsza, bo choć TVP jest spółką akcyjną, to wskutek zawieszenia pewnych przepisów kodeksowych i tak w dużej mierze funkcjonuje jak państwowa osoba prawna. Ważniejsze według niego jest pytanie, czy można wybudować nowe media za pomocą kilku tysięcy pracowników, którzy są po przejściach. Jako punkt odniesienia przytoczył przykład z Danii, w której długo próbowano uzdrowić media publiczne: Był tylko jeden program. Żeby zreformować jedynkę, powołali dwójkę. Zachęcili chronionych pracowników, aby utworzyli firmy producenckie, które będą ubiegać się o kontrakty. W ten sposób wypchnęli na rynek pracowników, dając im szanse na zostanie prywatnymi przedsiębiorcami.

Po serii pytań do wszystkich uczestników, korzystając z obecności Krzysztofa Czabańskiego (RMN, PiS), Maciej Strzembosz zapytał go o zdanie na temat pięciu postulatów Obywatelskiego Paktu na Rzecz Mediów Publicznych:

  • Na pytanie, czy kluczem do uzdrowienia mediów publicznych jest licencja programowa, która określa minimalne wymagania co do struktury programowej, Krzysztof Czabański odpowiedział: Generalnie tak. Jest oczywiste, że najpierw trzeba zbudować fundamenty finansowe mediów i jeżeli to się uda (nowelizacja obecnej ustawy abonamentowej), licencja może być narzędziem rozliczania mediów publicznych. Zaraz po tym zwrócił uwagę na toczący się konkurs na stanowisko Prezesa TVP: W ustawie nie ma mowy o konkursach, a konkursy się zaczęły. Taka była intencja samej Rady i w ogóle dalszych działań.
  • Odnośnie postulatu kontroli społecznej Krzysztof Czabański przyznał, że ma mieszane uczucia. Szczegóły jego opinii w tym obszarze przedstawiamy w punkcie dot. sposobu powoływania władz mediów publicznych.
  • Zapytany o pomysł utworzenia portalu mediów publicznych Krzysztof Czabański odpowiedział: Pełna zgoda. Działania zostały już podjęte w trójkącie PAP – TVP – Polskie Radio. Powstał roboczy projekt. Budujemy zaplecze biznesowe. Portal mediów narodowych powstanie.
  • Odnośnie stabilnego finansowania Krzysztof Czabański zadeklarował: Próbujemy ten problem rozwiązać.
  • Mówiąc o funduszu mediów publicznych, Krzysztof Czabański stwierdził, że nie wyklucza tego rozwiązania, ale odkłada je w czasie, dając priorytet budowie solidnych fundamentów finansowych (abonament). I dodał: Jeśli chodzi o Fundusz, zgadzam się z intencją. Dobrze, żeby się pojawił element konkurencji, która wymusza lepszą jakość.

Na koniec Maciej Strzembosz przypomniał o planowanym procesie partycypacyjnego wypracowania projektu ustawy o mediach publicznych w toku szerokich konsultacji społecznych i zapytał Krzysztofa Czabańskiego, czy jego środowisko polityczne byłoby skłonne wziąć pod uwagę takie konsultacje. Krzysztof Czabański: Jestem otwarty na rozmowy. Będę lobbował w tym duchu, o którym rozmawialiśmy przed chwilą. Zobaczymy, jaki będzie efekt, na ile to mogą być punkty wywołujące z różnych powodów sprzeciw. Trudno mi w ciemno powiedzieć.

Po zakończeniu debaty Kuba Wygnański z Fundacji STOCZNIA przedstawił założenia i etapy procesu partycypacyjnego wypracowania projektu ustawy o mediach publicznych. Tutaj można zapoznać się z nimi (w drugiej połowie tekstu).